Mushishi
Kiedy byłam mała lubiłam słuchać różnych opowieści. Wszystkie legendy,
baśnie, historie o tajemniczych stworzeniach i ludziach, którzy musieli sobie z
nimi radzić. Później, kiedy człowiek zyskiwał szerszą świadomość, te historie
traciły swoją magię, a stawały się bardziej naiwne i dziecinne. Ale nadal je
lubiłam, bo żyły poza czasem i przestrzenią, szły we własnym tempie i dawały
mnóstwo pozytywnych emocji. Kiedy już wydawało mi się, że klimat tych baśni
został już zapomniany, odkryłam „Mushishi”.
Mushi to stworzenia, których nie
można nazwać ani roślinami, ani zwierzętami. Jedyne, co je łączy, to fakt
istnienia. Żyją dosłownie wszędzie: w morzu, ziemi, powietrzu, nawet w ludzkich
umysłach Nie każdy może je zobaczyć, więc w powszechnym przekonaniu istnieją na
granicy prawdy i fikcji. Jednak skutki działania mushi są doskonale widoczne i
często bywają niebezpieczne. Niektórzy próbują badać mushi i pomagać tym,
którzy doświadczyli ich działania. Takie osoby nazywa się Mushishi.
Jednym z Mushishi jest Ginko.
Ponieważ w jakiś przedziwny sposób przyciąga mushi, nie może długo pozostawać w
jednym miejscu. Wędruje od wioski do wioski pracując jako lekarz lub handlarz
towarów związanych z mushi. W czasie swojej wędrówki spotyka wiele różnych
osób, z różnymi problemami i różnymi mushi. W miarę możliwości stara się
pomagać ludziom, lecz często nie jest to proste. Czasami nie można im już
pomóc, czasami to oni sami muszą uporać się ze swoimi problemami. Często mushi
są tylko pretekstem do pokazania ludzkiej natury i wina nie leży po ich
stronie. Nie zawsze wyleczony człowiek jest w stanie powrócić do normalnego
życia. Nie zawsze chce.

Na szczególną uwagę zasługuje
wyjątkowo dopracowana grafika. Tła malowane akwarelą są po prostu prześliczne,
piękno przyrody zostało oddane w najdrobniejszych szczegółach, tak że po
liściach lub sylwetce możemy powiedzieć, jakie to drzewo czy kwiat. Pomimo
różnorodności miejsc nie uświadczymy widoku dwóch takich samych gór czy jezior.
Postacie są mocno uproszczone, ale nie przeszkadza to w odbiorze serii. Moim
zdaniem bardziej typowa dla anime kreska zbytnio by się wyróżniała pośród
delikatnego tła.
Muzyka również jest bardzo
klimatyczna, czerpiąca garściami z tradycyjnej muzyki japońskiej. Nie mamy
wielu utworów, jednak jest to seria, która nie wymaga stałego podkładu. Również
momenty ciszy tworzą klimat. Ciekawe jest, że w „Mushishi” brak jest
tradycyjnego endingu, a dla każdego odcinka mamy osobny motyw muzyczny.
Napisałam na początku, że
„Mushishi” jest jak bajka. To prawda. Nie uświadczymy w nim porywającej akcji i
przemocy, nie ma wojen i krwi (przynajmniej w takiej ilości jaka jest nam
przeciętnie serwowana w telewizji). Akcja idzie swoim tempem, dlatego może
wydawać się nudne, jednak to jest właśnie jego urok. To prosta opowieść o
ludziach i trochę o przyrodzie, z jednej strony tajemnicza, z drugiej sytuacje
te są nam dobrze znane. Tak jak baśnie i legendy uczą dzieci odkrywania świata
i wrażliwości, tak i „Mushishi” pokazuje nam ten świat, o którym zapominamy
dorastając.
Myślę, że wielu osobom może się
nie spodobać. Jest to anime w szczególności dla widza dojrzałego i wrażliwego,
który szuka czegoś innego niż przemocy i zawrotnej akcji. Warto jest obejrzeć
chociaż jeden odcinek i samemu się przekonać.
Mój ocena: 10
Liczba odcinków – 26
Studio – Artland
Rok produkcji – 2005
Reżyseria – Hiroshi Nagahama
Muzyka – Toshio Masuda
Co tu dużo mówić, jest to mój ulubiony typ serii, epizodyczna fabuła, którą uwielbiam, spokojny tajemniczy klimat tytułu, fabuła mająca drugie dno, prowokująca do przemyśleń oraz nawiązania do wszelkich wierzeń japończyków, które tutaj zostały zamknięte w formie mushi. <3 Pokochałam tę serię od pierwszego odcinka i nie pogardziłabym, gdyby obecnie powstawało więcej tego typu produkcji. T.T
OdpowiedzUsuńdokładnie! aż żal że tak dobre anime musiało się skończyć :D
UsuńZgadzam się, Mushishi dobre animo.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że mangaczka zrezygnowała z osadzenia historii w naszych czasach i z tamtego pomysłu zostawiła tylko współczeny strój Ginko. W ten sposób zamiast kolejnego urban fantasy dostaliśmy naprawdę magiczną baśń.
tak, gdyby było osadzone we współczesności pewnie straciłoby dużo na klimacie :)
OdpowiedzUsuńFajnie, fajnie... Ale Mononoke lepsze!
OdpowiedzUsuńBardzo udana recenzja :) Anime dopisuję do swojej listy ''muszę obejrzeć'' :D
OdpowiedzUsuń