O

niedziela, 27 kwietnia 2014

Witch Hunter Robin

Są takie anime, które pretendują do bycia ambitnymi i wspaniałymi, niestety nie do końca im się udaje. Witch Hunter Robin jest właśnie takim anime, i mimo że ogólnie prezentuje się całkiem dobrze to jest kilka szczegółów, przez które nie mam ochoty oglądać go po raz drugi.

Ale wszystko po kolei. Mamy Japonię, XX wiek. STNJ jest japońska częścią organizacji Salomon, zajmującej się obserwacją i zwalczaniem witchów. Witche są osobami posiadającymi nadnaturalne zdolności (tzw. witchcraft), takie jak np. władanie żywiołami czy telekineza. Salomon obserwuje takich ludzi, śledzi ich pochodzenie oraz wytwarza ORBO, środek neutralizujący ich moce. Często witche okazują się zwykłymi przestępcami wykorzystującymi moce do własnych niecnych celów. Wtedy do akcji wkraczają łowcy STNJ.



Anime rozpoczyna się, kiedy do wyżej wspomnianej organizacji dołącza Robin – piętnastolatka obdarzona mocą pirokinezy (na ironię została wyszkolona aby za pomocą witchcrafta polować na witche).  Poznajemy resztę łowców oraz kilka postaci pobocznych i zaczynają się polowania.

Serię można podzielić na dwie części. Pierwsze 10 odcinków to kolejne polowania, mające niejako wprowadzić widza w świat i przedstawić bohaterów. Pozostała część posiada już konkretną oś fabularną, pełną zagadek i tajemnic. Większość dotyczy naszej bohaterki, jednak nie zawsze oznaczało to, że jest udaną postacią. Robin od początku wydawała mi się zbyt apatyczna – można było to wyjaśnić jej skrytością, jednak w rezultacie nijak nie mogłam się z nią utożsamić, a na wszystkie jej niepowodzenia reagowałam „I co z tego”. Niby chce działać, niby się przejmuje swoim życiem, ale jednak jest we wszystkim bierna, zawsze ktoś musi popychać ją do działania lub działać za nią. Gdybym mogła określić ją jednym zdaniem, to jest to postać, która nic nie robi, a o którą wszyscy dbają.
Postaciom drugoplanowym nie mogę wiele zarzucić, poza tym że nie mają zbyt wielu okazji by się naprawdę wykazać. Amon to typ cichego i tajemniczego maczo, który też był mi obojętny. Poza nim w organizacji jest Karasuma – dojrzała kobieta również władająca (nieco mniej silną) mocą odczytywania przeszłości z przedmiotów; Doujima będąca ucieleśnieniem lenia i obiboka, która jednak zyskała moją sympatię w dalszej części serii; Michael – haker komputerowy działający w siedzibie organizacji oraz Sakaki, energiczny gość na motorze.

Graficznie anime nie ma powodów do dumy. Kreska jest stylizowana na bardziej realistyczną, i na początku ciężko było się przyzwyczaić do lekkiego wodogłowia bohaterów. Jakość niektórych scen jest wręcz tragiczna, a twórcy za nic mają sobie prawa fizyki. Ponadto animacja nie porywa. Seria jednak nadrabia bardzo przyjemną i klimatyczną muzyką, która nie jest może zbyt różnorodna, ale przyjemnie się słucha i spełnia swoją rolę w serialu. Musze pochwalić opening i ending, oba bardzo mi się spodobały (rzadko występujące u mnie nie przewijanie openingu).

Zauważyłam, że na temat Witch Hunter Robin krążą dwie opinie – według pierwszej jest to dzieło wybitne, według drugiej nie ma w nim nic specjalnego. Myślę, że jak zazwyczaj prawda leży gdzieś pośrodku. Jest to seria z potencjałem, posiada ciekawą fabułę i porusza istotne problemy. Bohaterowie od posłusznego wykonywania poleceń bez zastanawiania się co jest dobre a co złe przechodzą do miejsca, w którym zaczynają zastanawiać się, jakie właściwie są różnice między zwykłymi ludźmi a witchami. Poza wiadomą kwestią zwykłej tolerancji jest również pokazane odrzucanie konformizmu. Uważam, że całkiem zgrabnie poprowadzono wszelkie zagadki i całkiem przyjemne było odkrywanie sekretów bohaterów. Nie mniej jednak seria momentami była po prostu nudna.
Mimo wszystko nie żałuję czasu poświęconego tej serii. Uważam, że osoby lubiące poważniejszy klimat oraz wszyscy fani supermocy i zagadek powinni być usatysfakcjonowani.

Moja ocena – 6/10
Gatunek – akcja, dramat, nadprzyrodzone, tajemnice
Ilość odcinków – 26
Studio -  Sunrise
Reżyseria – Shuko Murase
Rok produkcji - 2002
Muzyka – Iwasaki Taku

________________________________________________________________

Zachęcam do zostawiania propozycji anime i mangi na odpowiedniej stronie (zakładka "Propozycje") :) Wbrew pozorom są one brane pod uwagę

4 komentarze:

  1. Kiedyś chciałam obejrzeć, ale po tej recenzji sama nie wiem, co zrobić z tym tytułem, myślę jednak, że może kiedyś sie skuszę, żeby sama sprawdzić z czym to się je.

    OdpowiedzUsuń
  2. No nie wiem już. Myślę, że nie obejrzę, bo jakoś ten tytuł mnie nie ciągał. :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Zupełnie nie mój klimat. Po tytule i zdjęciach widzę, że jest więcej magii niż zagadki. Przykro mi, tym razem nie trafiony.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajna recenzja. Kolejne anime, które ląduje na mojej liście 'do obejrzenia'.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za przeczytanie posta i liczymy na szczery komentarz ;)