O

niedziela, 2 sierpnia 2015

Klasyczna niedziela: Metropolis

Nazwisko Osamu Tezuki powinno być znane każdemu, kto zetknął się z tematem mangi i anime. Jest on uważany za ojca współczesnej mangi, a na motywach jego komisów opiera się wiele późniejszych dzieł różnych autorów. Dzisiaj postaram się przybliżyć pierwszą wydaną w Polsce mangę Tezuki - Metropolis.


W roku 19XX w futurystycznym mieście Metropolis w najlepsze trwa zjazd naukowców. Wśród nich znajduje się doktor Lawton, który bezskutecznie próbuje stworzyć sztuczne komórki, a co a tym idzie - nową formę życia. W tym samym czasie naukowcy dokonują strasznego odkrycia - na słońcu pojawiają się czarne plamy uwalniając ogromne ilości promieniowania. Dla Lawtona to wspaniała informacja - jego napromieniowany eksperyment w końcu ożywa!
W mieście grasuje Książe Red - przywódca międzynarodowej grupy przestępczej. Zjawia się niespodziewanie u doktora Lawtona, "prosząc" o stworzenie dla niego nadczłowieka: formę życia posiadająca nadzwyczajne umiejętności i nadludzką siłę. Naukowiec nie jest jednak skory do współpracy - kiedy android jest ukończony doktor niszczy całe laboratorium i ucieka, pozorując zniszczenie siebie i swojego dzieła.

W Metropolis Tezuka podjął jeden ze sztandarowych tematów sci-fi - problem funkcjonowania robota w społeczeństwie i bunt po odkryciu własnej inności. Autor stawia pytanie, czy aby na pewno ludzkość może bawić się w boga i czy w ten sposób nie przyniesie na siebie zagłady? Teraz ten temat może wydawać się oklepany aż do bólu, jednak mangaka ukazał go w bardzo świeży i przystępny sposób. Mimo że manga wydaje się być przeznaczona dla młodszego czytelnika, w rzeczywistości posada dosyć smutne przesłanie. 

Dla mnie chyba największą wadą tego komiksu jest jego długość - około 150 stron to stanowczo za mało dla takiej opowieści, przez co wszystko dzieje się naprawdę szybko. Czasem miałam wrażenie, że zamiast właściwej historii czytam jakieś okrojone streszczenie. W posłowiu autor wyjaśnia, że musiał usunąć niektóre fragmenty, żeby nie przekroczyć limitu stron, co uważam za zbrodnię wobec tego komiksu ;) Zakładam, że w późniejszych dziełach nie miał już tego problemu.
Kreska jest bardzo oldschoolowa co może zniechęcić potencjalnego czytelnika przyzwyczajonego do wielkich oczu i talii os, jednak musimy pamiętać, że w tamtym okresie była to najbardziej mangowa kreska w całej Japonii :P Poza tym taki sposób rysowania nadaje dużo lekkości i pozwala na użycie zabawnych efektów super-deformed. Nawiasem mówiąc, widać, jaki wpływ na Tezukę miały kreskówki Disneya.
Metropolis zostało wydane przez wydawnictwo Arashi i jest to zarazem pierwsza i ostatnia manga tego wydawnictwa. Co za tym idzie, szalenie trudno dorwać jakiś egzemplarz w rozsądnej cenie, ale jeśli już komuś się uda, nie powinien być rozczarowany. Tomik wydany został na ładnym, białym papierze, czerń jest naprawdę czarna i nic nie przebija. jedynie okładka jest moim zdaniem troszkę za cienka, ale posiada obwolutę, więc wszystko jest w miarę dobrze. 
Podsumowując - klasyka zawsze będzie klasyką i można ją lubić lub nie, ale znać się powinno ;) A Metropolis poza byciem klasyką ma również zalety w postaci ciekawej fabuły i sympatycznych postaci, dlatego gorąco polecam. 

Moja ocena – 7/10
Gatunek – dramat, sci-fi, akcja
Liczba tomów –  1
Autor –  Osamu Tezuka
Rok wydania – 1949
Wydanie polskie – Arashi, 2004


PS. Na dniach JPF ogłosiło, że ich najnowszą mega mangą będzie właśnie tytuł Tezuki - Pieśń Apolla. Trzymam kciuki za wydanie :)

10 komentarzy:

  1. Niestety egzemplarzu tej mangi u siebie na półce nie mam, ale Pieśń Apolla na pewno sobie sprawię. ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też rozważam zakup, zobaczymy jak z finansami będzie :P

      Usuń
  2. Mnie właśnie ta kreska odstrasza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jestem w stanie to zrozumieć, dosyć specyficzna jest :P ale warto się przełamać ;)

      Usuń
    2. Ja właśnie zwykle nie mam absolutnie żadnych oporów i przyjmę każdą kreskę, ale ta jest zbyt dziecinna dla mnie i przez to nie umiem traktować mangi poważnie :<

      Usuń
  3. >Na dniach JPF ogłosiło, że ich najnowszą mega mangą będzie właśnie tytuł Tezuki - Pieśń Apolla.
    Z jednej strony się cieszę, bo dobrych starych mang u nas zdecydowanie brakuje, z drugiej trochu mi przykro, że to nie "Adolf", który jest o wiele lepszym dziełem. Oh well, może kiedyś się doczekam.

    Samo Metropolis darzę ogromnym szacunkiem, jak i niemal wszystkie inne dzieła Tezuki. I dziwi mnie prawdę powiedziawszy to, że jego styl rysunku młodszych czytelników odstrasza, bowiem nie różni się niemal niczym, jak zauważyłaś, od starych kreskówek Disneya, które dzieciaki oglądają bez żadnych oporów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ze wstydem przyznaję, że z Tezuki znam tylko właśnie Metropolis i trochę Black Jacka czytałam, ale słyszałam, że właśnie Adolf jest jedną z jego najlepszych mang :> myślę, że jeśli Pieśń się dobrze sprzeda to na dalsze tytuły nie będziemy musieli długo czekać
      Też mi się trochę śmiać chce jak ludzie odrzucają komiks tylko ze względu na kreskę, no fakt, jest trochę staroświecka, ale znowu bez przesady, widziałam gorsze ;P

      Usuń
  4. Przed Metropolis było jeszcze trochę Black Jacka w Mangamiksie od Waneko! Niestety, ówczesne mangowce nie były zainteresowane i w ankiecie Tezuka przegrał chyyyba z Card Captor Sakurą.
    Metropolis pośladków nie urywa, ale podobało mi się bardziej niż film bo przynajmniej nie było nudne ani niesmaczne. Mnie się akurat udało je zdobyć łatwo i tanio, leżał stosik przecenionych w moim stałym sklepie komiksowym :)
    Faktycznie trochę za krótkie i zbyt urwane jak na podejmowaną tematykę i zaprezentowane pomysły, ale z kolei komediowe części były naprawdę zabawne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, pamiętam że gdzieś się przewijał Black Jack :D szkoda trochę że z nim nie wyszło, całkiem mi się spodobało
      Ja mam sentyment do Metropolis i to właśnie przez film, kiedyś na Polsacie mi mignął i w sumie całe mangu i animo sie u mnie zaczęło od niego, ale masz rację, manga o wiele lepsza

      Usuń
    2. Film był naprawdę ładny i ta ostatnia scena prześliczna, tym bardziej mnie rozczarowało, że cała reszta taka sobie. Może spróbuję go obejrzeć jeszcze raz gdy już zalixczę Metropolis Fritza Langa, to wtedy będę wyłapywać smaczki przynajmniej czy coś :)
      Też żałuję, że Black Jack nie wypalił, no ale to nie były czasy, żeby wydawnictwo mogło się w coś takiego pakować, i tak Waneko miało wtedy opinię takiego co publikuje dojrzalsze i mniej popularne tytuły niż JPF. I przerywało je, jak Lockego, Jeża czy Kindaichiego, więc w sumie wolę już tak :<
      Ja to mangu i animu od Sejlorek zaczynałam, też w sumie na Polsacie :D

      Usuń

Dziękujemy za przeczytanie posta i liczymy na szczery komentarz ;)