O

niedziela, 21 grudnia 2014

Koe no Katachi

Podobno w szkole dzieciaki dzielą się na dwa rodzaje – ofiary i prześladowców. Mówi się też, że to, czego doświadczamy w czasach uczniowskich ma wpływ na całe nasze późniejsze życie. Trudno odmówić tym stwierdzeniom prawdy, a już na pewno nie mogą zrobić tego bohaterowie „Koe no Katachi”.
D klasy 6B dołącza nowa dziewczyna, niesłysząca Shouko. Od początku staje się obiektem drwin wśród kolegów, z nieposkromionym Ishidą na czele. Początkowo kawały dzieciaków wydają się zwykłą zabawą, na którą nawet nauczyciele przymykają oczy, ale kiedy przez Shouko cała klasa przegrywa konkurs śpiewania – przebiera się miarka dziecięcej cierpliwości. W końcu po wielu zniszczonych aparatach słuchowych i zatopionym zeszycie, którego dziewczynka używa do komunikowania się ze światem, Shouko zostaje przeniesiona do innej szkoły, a cała nienawiść otoczenia skupia się na Ishidzie, jej największym dręczycielu. Te doświadczenia sprawiają, że chłopak po pięciu latach postanawia odnaleźć dziewczynę i naprawić zło, które kiedyś wyrządził.


Byłam dosyć sceptycznie nastawiona do tej mangi. Prawdę mówiąc nadal mam wątpliwości co do pomysłu autora, żeby niesłyszącą dziewczynkę umieszczać w normalnej szkole i do tego kazać jej śpiewać – brzmi to trochę jak kawały o Ani bez rączek. Na szczęście ten nieświadomy czarny humor nie trwa długo i jest tylko pretekstem do pokazania tego, jak bardzo psychiczno – fizyczna przemoc rówieśników ma wpływ na naszą przyszłość.

Najlepszym tego przykładem jest Ishida. W dzieciństwie otoczony wianuszkiem przyjaciół, traktowany niemal jak bohater w mgnieniu oka stał się kozłem ofiarnym dla reszty klasy, próbującej zetrzeć z siebie winę za przeniesienie Shouko. Aż do czasów liceum chłopak jest sam, nie próbuje nawet z nikim się zaprzyjaźnić, ponieważ wszyscy z góry są dla niego przekreśleni (co sugestywnie pokazano w rysunku). Jak ognia unika dawnych znajomych, a jedyna myśl, która go owładnęła ma na imię Shouko. Aby móc przeprosić ją za całe wyrządzone krzywdy uczy się języka migowego, jednak nawet z tym nawiązanie bliższych relacji z dziewczyną staje się bardzo trudne.
Shouko okazuje się być najzwyczajniejszą dziewczyną na świecie, trochę nieśmiałą, ale też lubiącą zabawę i towarzystwo rówieśników. Mimo że była obiektem szykan, nie czuje do nikogo urazy i nie chce sprawiać nikomu kłopotu. Miałam obawy co do jej osobowości – na szczęście nie miałam racji i postać dziewczyny okazała się zaskakująco udanym obrazem po pierwsze ofiary – cicha, ukrywająca uczucia i starająca się mimo wszystko nie poddawać, a po drugie osoby niepełnosprawnej, której jedynym marzeniem jest żyć jak każdy normalny człowiek. Uważam, że całkiem ciekawie zostały przedstawione rozdziały z punktu widzenia (a raczej słyszenia) Shouko i dają do zrozumienia, z jakimi problemami musi radzić sobie osoba niesłysząca.
Oprócz dwójki głównych bohaterów poznajemy też garstkę postaci drugoplanowych. Yuzuru jest młodszą siostrą Shouko i razem z kolegą Ishidy, Nagatsuką są źródłem wielu zabawnych sytuacji. W mandze pojawiają się też osoby z dawnej 6B – Sahara, Ueno i Kawai. Każda z nich na swój sposób musi mierzyć się z „duchami z przeszłości” i tutaj również ukłon w stronę autora, za ciekawe i wiarygodne kreacje tych postaci. Moim zdaniem bohaterowie są najmocniejszą stroną serii i mimo że czasem nie byłam w stanie zrozumieć ich nielogicznego zachowania, to w ogólnym rozrachunku wypadli bardzo wiarygodnie.

Kreska należy do przyjemnych. Postacie łatwo od siebie odróżnić, a wszystko wykonane zostało z dużą starannością. Jedyne, co od czasu do czasu burzyło moje poczucie estetyki to miejscami rozciągnięte twarze. Na szczęście im dalej tym lepiej i rysunki nie powinny nikogo odstraszać.

Myślę, że „Koe no Katachi” jest całkiem udaną mangą. Mimo że porusza całkiem trudne tematy nie jest ciężka w odbiorze i całkiem szybko się ją czyta. Być może niektórych odrzuca tematyka niepełnosprawności, ale tutaj jest przedstawiona w ciekawy sposób i pozbawiona nadmiernego dramatyzmu. Uważam, że jest to ciekawa pozycja i polecam ją każdemu.

Moja ocena – 7/10
 Gatunek – dramat, okruchy życia, szkolne
Liczba tomów –  7
Autor –  Yoshitoki Ooima
Rok wydania – 2013/14

3 komentarze:

  1. Pierwsze słyszę o tej mandzę i muszę przyznać, że brzmi naprawdę ciekawie. Ogólnie raczej nie miałam wielu okazji do oglądania/czytania się za tą serię. Szkoda tylko, że tak strasznie nie lubię czytać mang w necie, ale cóż... będę musiała się przełamać. ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Chętnie bym przeczytała, bo wydaje się być ciekawe. Niestety nie jestem fanką internetowych skanlacji i ciężko będzie mi się za to zabrać :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Sama przeczytałam oneshot i kilka następnych rozdziałów. Manga jest interesująca i z chęcią w wolnej chwili przeczytam ją do końca. :)
    *spoiler*
    Mam jednak dość mieszane uczucia, do tego z jaką łatwością Shouko wybaczyła Ishidzie wszystkie przykrości związane z nim z przeszłości. Uważam, że te wszystkie wydarzenia były zbyt niemiłe i momentami brutalne, aby zostały tak łatwo wybaczone.

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za przeczytanie posta i liczymy na szczery komentarz ;)