O

poniedziałek, 4 sierpnia 2014

BECK

Koyuki to czternastolatek przeciętny aż do bólu. Naprawdę. Nie ma żadnych umiejętności, nie wie, co chciałby robić, słucha muzyki tworzonej przez idolkę i włóczy się bez celu ze znajomymi. Pewnego dnia spotyka niezwykłego psa i „ratuje” go przed zaciekawionymi dziećmi. Jednak tym, co wywróci jego życie do góry nogami jest właściciel Becka – Ryusuke.

Prawdopodobnie każdy ma taki okres w życiu, kiedy chciałby nauczyć się grać na jakimś instrumencie. Ja na przykład bardzo żałuję, że nie myślałam o tym wcześniej (teraz już jestem za stara na jakąkolwiek naukę). Cóż, w życiu Koyukiego nie było miejsca na takie rozważania, do czasu aż nowy znajomy nie zaraził go miłością do zagranicznego rocka, szczególnie do znanego na całym świecie Dying Breed. Podczas gdy chłopak stawia pierwsze kroki w grze na gitarze, Ryusuke próbuje skompletować zespół, nazwany na cześć  jego pupila – Beck. Okazuje się, że to niełatwe zadanie. Kiedy w końcu znajduje pozostałych członków zespołu, najtrudniejsze jest wciąż przed nimi.



BECK posiada dwie ogromne zalety. Pierwsza z nich jest dobrze skonstruowana fabuła oraz realistyczne ukazanie losów zespołu. Anime pokazuje, że droga do sławy nie jest usłana różami, że potrzeba naprawdę wiele wysiłku, by ktokolwiek zainteresował się mało znanym zespołem. Dobrze widoczne są też różne powiązania w branży muzycznej, np. relacje muzycy – producenci.
Drugą zaletą są niewątpliwie bohaterowie. Jest ich całkiem sporo, ale na szczęście niemal wszyscy (może poza jakimiś epizodycznymi) posiadają więcej niż jedną cechę charakteru. Ponieważ są skonstruowani całkiem realistycznie często zachowują się trochę irytująco i irracjonalnie, ale w gruncie rzeczy da się polubić każdego. Również z powodu kreacji głównego bohatera czasami anime może się dłużyć (chociaż ja tego nie zauważyłam, ale wiele osób na to narzekało).

Jako że jest to anime muzyczne muszę o niej co nieco napisać. Muszę przyznać, że trochę mnie rozczarowała, jednak wcześniej czytałam mangę, gdzie piosenki Becka były traktowane jako prawdziwe muzyczne  objawienie. Zresztą również w anime są one chwalone, natomiast w rzeczywistości (w mojej opinii) nie wyróżniały się aż tak bardzo. Nie twierdzę, że były złe, po prostu brzmiały tak, jak tysiące piosenek setek zespołów na świecie. Do tego śpiewane w „engrishu” nie brzmiały najlepiej. O wiele bardziej podobały mi się piosenki Dying Breed, brzmiały naprawdę profesjonalnie. Również muzyka w tle była przyjemna dla ucha.

To, co pogrzebało szansę anime na wejście do grona moich ulubionych to grafika i animacja, które mogę określić jednym słowem – katastrofa. Widać, że producenci ostro cięli po kosztach. O ile kreska również w mandze jest dosyć prosta, tutaj postacie często są mocno zdeformowane, tła niestaranne (zwłaszcza niebo), a animacja bardzo uproszczona. Gra zespołu to kilka zapętlających się sekwencji, natomiast tłum na koncercie – falująca szara masa.

BECK jest naprawdę dobrą serią, w sam raz na letnie, leniwe dni. Pomijając kwestie estetyczne, to co najważniejsze – czyli fabuła – stoi na wysokim poziomie i myślę, że każdemu to anime mogłoby się spodobać. Jeśli ktoś oprócz japońskiej animacji lubi też muzykę – wtedy Beck staje się pozycją niemal obowiązkową.

Moja ocena – 7/10
Gatunek – okruchy życia, muzyczne, dramat,      komedia
Ilość odcinków – 26
Studio -  Madhouse
Reżyseria –  Osamu Kobayashi
Rok produkcji - 2004
Muzyka – Yukio Nagasaki

7 komentarzy:

  1. Oglądałam już dosyć dawno temu, ale podobało mi się przy czym do muzyki mam podobne uwagi, tylko "Moon on the water" mi się podobało (najbardziej w wykonaniu męsko-damskim). <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapowiada się ciekawe anime, więc czemu nie. Może się skuszę ;)
    Za każdy komentarz się odwdzięczam!
    http://otaku-okaeri.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Już dawno miałam zabrać się za to anime i na pewno to zrobię. Kiedyś. Recenzja bardzo mi się spodobała :) Na pewno będę jeszcze zaglądać na waszego bloga :)
    Pozdrawiam i zapraszam również do mnie ^^
    http://nijiiro-no-garasu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Hm. Nie oglądałam jeszcze żadnego anime, w którym głównym bohaterem byłby chłopak, więc może nareszcie to zrobię, tym bardziej, że zapowiada się ciekawie.
    http://maho-no-sekaii.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Zabierałam się za anime kilkukrotnie. Uwielbiam muzykę, muzyczne filmy, dramy, anime... ale kurde na wejściu odstraszyła mnie animacja! Tragicznie się zapowiadało. Acz generalnie anime pod względem fabuły jest świetne i myślę, że Twoja ocena jest odpowiednia. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja natomiast byłam zachwycona tym anime. Pewnie dlatego, że w czasach szkolnych miałam sporo wspólnego z muzyką rockową i początkującymi zespołami, więc BECK nie był mi obcy (: muzyka była dobra, choć nie rewelacyjna, ale w porównaniu z innymi seriami - trzymała wysoki poziom. Nie wątpliwie ogromną zaletą są postacie, cały wachlarz różnorodnych bohaterów. Na prawdę nieliczne anime, gdzie nikt nie jest do siebie podobny. Fabuła jest fajnie skonstruowana. Trzyma widza w napięciu (choć czasem na siłę przeciągana). Grafika w moim odczuciu bardzo pasowała. Pocięłabym się, gdyby faceci mieli wielkie gały, za duże głowy i kolorowe/ sterczące włosy >D fajnie utrzymana kolorystyka do tematu. Trzyma klimat!
    Anime często oceniam na podstawie tego, czy je po wielu latach pamiętam. BECK'a aż za dobrze :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie oglądałam zbyt wielu muzycznych anime, więc myślę, że warto byłoby się przyjrzeć tej serii bliżej. Nawet jeśli to cięcie kosztów w przypadku grafiki i animacji nie nastraja zbyt pozytywnie. Poza tym jestem ciekawa, czy spodobają mi się grane przez nich piosenki. ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za przeczytanie posta i liczymy na szczery komentarz ;)