Makai
Ouji: Devils and Realist
Demony i anioły to temat rzeka. Również w anime często spotykamy stworzenia tego rodzaju. Jednak co może się wydarzyć, jeśli człowiek ma moc wyboru władcy piekieł?
Zaczyna się zwyczajnie,
prawdopodobnie gdzieś w Wielkiej Brytanii w XIX wieku. William Twinning
pochodzi z jednej z najbardziej wpływowych szlacheckich rodzin. Pewnego dnia
dowiaduje się, że wujek przetracił cały jego majątek i nie ma z czego opłacić
czesnego w elitarnej szkole, w której jest jednym z najlepszych uczniów.
Chłopak rozpoczyna przeszukiwanie domu w nadziei, że znajdzie coś
wartościowego. Z pewnością to, co znajduje w ukrytej piwnicy jest interesujące.
Pytanie tylko, czy przypadkowo przywołany demon na pewno jest coś wart?
Okazuje się, że nie bez powodu w
piwnicy Williama pojawił się Dantallion, demon będący kandydatem do
tymczasowego władcy Piekła. Otóż nasz bohater jest nikim innym jak potomkiem
słynącego ze swej mądrości króla Salomona. Ponieważ Salomon zapieczętował 72
demony, William ma teraz nad nimi władzę, a co więcej – jest elektorem, mającym
prawo do wyboru następnego władcy piekielnej krainy. Jak można się spodziewać,
w społeczności demonów budzi niemałe zainteresowanie. Jednak czy tylko o to
chodzi?
Trzeba przyznać, że pomysł na fabułę
całkiem oryginalny i po pierwszym odcinku miałam spore nadzieje związane z tym
anime. Jednak jak to zwykle bywa, nic nie jest tak wspaniałe, jakbyśmy tego
chcieli. Rywalizacja demonów o głos Wiliama okazuje się czymś na kształt
szkolnej komedii i szczerze mówiąc te fragmenty podobają mi się najbardziej –
jest zabawnie i przyjemnie się ogląda. Natomiast kiedy pojawiają się walki –
czy to między demonami między sobą, czy różnorakimi posłańcami niebios – często
miałam ochotę wyłączyć serial. Powtarzanie tych samych sekwencji, mało akcji i
duża dawka patetycznej gadaniny nie prezentowało się najlepiej.
Wiliam zostaje nam przedstawiony
jako poważny i bardzo inteligentny człowiek, a sam siebie określa jako
realistę. I tutaj możemy wierzyć twórcom jedynie na słowo. W rzeczywistości
jest niezbyt uprzejmym egoistą, a jego „bycie realistą” to zwykła ignorancja.
Niemniej jednak większość scen komicznych opiera się właśnie na tępocie
głównego bohatera (serio, jak on może być jednym z najlepszych uczniów?).
Zwykle towarzyszy mu młodszy i znacznie gorzej się uczący Isaac, wielki fan
zjawisk nadnaturalnych i chyba jedna z najsympatyczniejszych postaci. Dalej
mamy cały zastęp postaci piekielnych, z czego najwięcej czasu poświęcono
Dantalionowi i Sytremu. Ciężko coś o nich napisać bez zdradzania szczegółów
fabularnych, jednak jak na standardy tego anime, są to postacie, do których nie
mam większych zastrzeżeń. Natomiast duży niesmak pozostawiły po sobie postacie
z niebios, często bardziej bezwzględne niż najgorszy z diabłów. Co ciekawe, w
serii występują zaledwie 3 postacie kobiece, a niemal cała akcja skupia się
wokół relacji męskich – jest to seria shojo i świetny materiał dla osób
doszukujących się wszędzie shounen – ai. Wszystko jednak jest jedynie mglistymi
sugestiami, które Ne powinny przeszkadzać osobom nie lubującym się w gatunkach
boys love.
Warto wspomnieć o całej
religijnej otoczce towarzyszącej „Makai Ouji”, w końcu to właśnie Salomon i
jego przyjaciele z piekielnych rubieży są tu najważniejsi. Jak to zwykle bywa w
japońskich produkcjach mamy wesołą mieszankę religii chrześcijańskich oraz
tradycji judaistycznej, oraz wizję Boga jako okrutnika omamiającego dobre
duszyczki. Ach, i przyjacielskie i życzliwe demony jako wybawiciele dusz, z
którymi żaden anioł nie może się równać. Szczerze, rozśmieszyło mnie to.
Najmocniejszym punktem „Makai
Ouji” jest grafika. O ile tła mogą pozostawiać trochę do życzenia, to postacie
są naprawdę ślicznie zrobione. Animacja również nie jest zła i wizualnie nie ma
się do czego przyczepić. Muzyka nie rzuciła mi się zbytnio w uszy, poza
openingiem i endingiem, które wypadły całkiem dobrze.
jak już mówiłam, na tym obrazku wszystkie postacie to faceci. |
Nie wydaje mi się, żebym mogła
polecić komukolwiek to anime. Co prawda nie było złe, jednak nie można
powiedzieć, ze twórcy odwalili kawał dobrej roboty. Mamy ciekawy, jednak
zmarnowany pomysł i całkiem niezłe wątki komediowe. Irytujący bohaterowie i zagmatwanie nie pozostawiły dobrego wrażenia, jednak jeśli ktoś
lubi motywy demonów i aniołów ta seria może mu się spodobać.
Moja ocena – 5/10
Gatunek – fantasy, komedia,
shojo, nadprzyrodzone
Liczba odcinków –
12
Studio – Dogakobo
Rok produkcji – 2013
Reżyseria – Chiaki Kon
Muzyka – Hiroshi Takaki
Nigdy o tym anime nie słyszałam, ale po ostatnim akapicie raczej nie będę się zabierać za to anime, jeśli się kiedyś na nie natknę :>.
OdpowiedzUsuńbyło w letnim sezonie, ale nic dziwnego, że nie cieszyło się popularnością :P
UsuńZ początku recenzji chciałam bardzo obejrzeć to anime, ale potem wymienilas wady i juz nie jestem taka pewna :< z drugiej strony skoro ma tylko 12 odcinków moze warto je zaliczyc? :D
OdpowiedzUsuńto tylko moje prywatne zdanie :) jak napisałam, nie jest to anime tragiczne, po prostu mi nie przypadło do gustu, ale wiem, że wielu osobom się spodobało, więc możesz obejrzeć kilka odcinków i sie przekonać :)
UsuńMoże kiedyś dam szansę, ale tyle innych serii do obejrzenia...
OdpowiedzUsuń