O

niedziela, 16 listopada 2014

Makai Ouji: Devils and Realist

Makai Ouji: Devils and Realist

Demony i anioły to temat rzeka. Również w anime często spotykamy stworzenia tego rodzaju. Jednak co może się wydarzyć, jeśli człowiek ma moc wyboru władcy piekieł?

Zaczyna się zwyczajnie, prawdopodobnie gdzieś w Wielkiej Brytanii w XIX wieku. William Twinning pochodzi z jednej z najbardziej wpływowych szlacheckich rodzin. Pewnego dnia dowiaduje się, że wujek przetracił cały jego majątek i nie ma z czego opłacić czesnego w elitarnej szkole, w której jest jednym z najlepszych uczniów. Chłopak rozpoczyna przeszukiwanie domu w nadziei, że znajdzie coś wartościowego. Z pewnością to, co znajduje w ukrytej piwnicy jest interesujące. Pytanie tylko, czy przypadkowo przywołany demon na pewno jest coś wart?



Okazuje się, że nie bez powodu w piwnicy Williama pojawił się Dantallion, demon będący kandydatem do tymczasowego władcy Piekła. Otóż nasz bohater jest nikim innym jak potomkiem słynącego ze swej mądrości króla Salomona. Ponieważ Salomon zapieczętował 72 demony, William ma teraz nad nimi władzę, a co więcej – jest elektorem, mającym prawo do wyboru następnego władcy piekielnej krainy. Jak można się spodziewać, w społeczności demonów budzi niemałe zainteresowanie. Jednak czy tylko o to chodzi?

Trzeba przyznać, że pomysł na fabułę całkiem oryginalny i po pierwszym odcinku miałam spore nadzieje związane z tym anime. Jednak jak to zwykle bywa, nic nie jest tak wspaniałe, jakbyśmy tego chcieli. Rywalizacja demonów o głos Wiliama okazuje się czymś na kształt szkolnej komedii i szczerze mówiąc te fragmenty podobają mi się najbardziej – jest zabawnie i przyjemnie się ogląda. Natomiast kiedy pojawiają się walki – czy to między demonami między sobą, czy różnorakimi posłańcami niebios – często miałam ochotę wyłączyć serial. Powtarzanie tych samych sekwencji, mało akcji i duża dawka patetycznej gadaniny nie prezentowało się najlepiej.

Wiliam zostaje nam przedstawiony jako poważny i bardzo inteligentny człowiek, a sam siebie określa jako realistę. I tutaj możemy wierzyć twórcom jedynie na słowo. W rzeczywistości jest niezbyt uprzejmym egoistą, a jego „bycie realistą” to zwykła ignorancja. Niemniej jednak większość scen komicznych opiera się właśnie na tępocie głównego bohatera (serio, jak on może być jednym z najlepszych uczniów?). Zwykle towarzyszy mu młodszy i znacznie gorzej się uczący Isaac, wielki fan zjawisk nadnaturalnych i chyba jedna z najsympatyczniejszych postaci. Dalej mamy cały zastęp postaci piekielnych, z czego najwięcej czasu poświęcono Dantalionowi i Sytremu. Ciężko coś o nich napisać bez zdradzania szczegółów fabularnych, jednak jak na standardy tego anime, są to postacie, do których nie mam większych zastrzeżeń. Natomiast duży niesmak pozostawiły po sobie postacie z niebios, często bardziej bezwzględne niż najgorszy z diabłów. Co ciekawe, w serii występują zaledwie 3 postacie kobiece, a niemal cała akcja skupia się wokół relacji męskich – jest to seria shojo i świetny materiał dla osób doszukujących się wszędzie shounen – ai. Wszystko jednak jest jedynie mglistymi sugestiami, które Ne powinny przeszkadzać osobom nie lubującym się w gatunkach boys love.

Warto wspomnieć o całej religijnej otoczce towarzyszącej „Makai Ouji”, w końcu to właśnie Salomon i jego przyjaciele z piekielnych rubieży są tu najważniejsi. Jak to zwykle bywa w japońskich produkcjach mamy wesołą mieszankę religii chrześcijańskich oraz tradycji judaistycznej, oraz wizję Boga jako okrutnika omamiającego dobre duszyczki. Ach, i przyjacielskie i życzliwe demony jako wybawiciele dusz, z którymi żaden anioł nie może się równać. Szczerze, rozśmieszyło mnie to.

 
Najmocniejszym punktem „Makai Ouji” jest grafika. O ile tła mogą pozostawiać trochę do życzenia, to postacie są naprawdę ślicznie zrobione. Animacja również nie jest zła i wizualnie nie ma się do czego przyczepić. Muzyka nie rzuciła mi się zbytnio w uszy, poza openingiem i endingiem, które wypadły całkiem dobrze.

jak już mówiłam, na tym obrazku wszystkie postacie to faceci.
Nie wydaje mi się, żebym mogła polecić komukolwiek to anime. Co prawda nie było złe, jednak nie można powiedzieć, ze twórcy odwalili kawał dobrej roboty. Mamy ciekawy, jednak zmarnowany pomysł i całkiem niezłe wątki komediowe. Irytujący bohaterowie i zagmatwanie nie pozostawiły dobrego wrażenia, jednak jeśli ktoś lubi motywy demonów i aniołów ta seria może mu się spodobać.

Moja ocena – 5/10

Gatunek – fantasy, komedia, shojo, nadprzyrodzone
Liczba  odcinków –  12
Studio –  Dogakobo
Rok produkcji – 2013
Reżyseria –  Chiaki Kon

Muzyka –  Hiroshi Takaki

5 komentarzy:

  1. Nigdy o tym anime nie słyszałam, ale po ostatnim akapicie raczej nie będę się zabierać za to anime, jeśli się kiedyś na nie natknę :>.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. było w letnim sezonie, ale nic dziwnego, że nie cieszyło się popularnością :P

      Usuń
  2. Z początku recenzji chciałam bardzo obejrzeć to anime, ale potem wymienilas wady i juz nie jestem taka pewna :< z drugiej strony skoro ma tylko 12 odcinków moze warto je zaliczyc? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to tylko moje prywatne zdanie :) jak napisałam, nie jest to anime tragiczne, po prostu mi nie przypadło do gustu, ale wiem, że wielu osobom się spodobało, więc możesz obejrzeć kilka odcinków i sie przekonać :)

      Usuń
  3. Może kiedyś dam szansę, ale tyle innych serii do obejrzenia...

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za przeczytanie posta i liczymy na szczery komentarz ;)